Państwo Krukowie nie mieli najlepszego dnia. Tuż po przebudzeniu okazało się że ich pralka postanowiła że to koniec jej działalności i postanowiła odejść z wielkim hukiem! Konkretnie, to wylać całą swoją zawartość i tą że zalać sąsiadów z dołu. Kiedy więc wreszcie udało im się oczywiście spóźnionym wyjść z domu żadne nie miało przygotowanego jedzenia na drugie śniadanie. Postanowili wstąpić po drodze do Nowej Piekarni z Łukowa – w ponurym nastroju obojgu przyszło do głowy że pyszności z ich ulubionej piekarni może chociaż trochę rozjaśnią ten dzień. Dopiero kiedy oboje stanęli przed witryną poczuli jak po przeżyciach niefortunnego poranka burczy im w brzuchach. Pączki, drożdżówki, ciasta i ciasteczka! Pyszne przekąski mrugające na nich swoim piekarniczym oczkiem. - No i co teraz? Na co masz mężu ochotę? - Nie wiem… Wezmę chyba tą pizzę z pieczarką, al.e przydało by się też coś na słodko… No i wtedy weszła sprzedawczyni niosąc ogromną tacę wyładowaną czymś czego żadne z nich jeszcze nie widziało, a wyglądało to tak fantazyjnie i zachęcająco że obojgu na raz ślinka napłynęła do ust. - A co to jest?! - Gniazdka. Pyszne pączusiowe zawijańce. Proszę zobaczyć jak się pięknie prezentują! Już po chwili państwo Krukowscy wymaszerowali z piekarni z torbami pełnymi pizzy z pieczarką, chlebem dobrym, ale przede wszystkim z gniazdkami. Pani Krukowska gdy tylko usiadła przy biurku w pracy wyjęła jedno gniazdko i zatopiła w nim zęby. Cóż to był za smak! Delikatny, oczywiście pączkowy, ale i wygląd ciasteczka zachwycał i przykuwał wzrok! Po chwili nie mogąc się powstrzymać kolejne gniazdko wymaszerowało z torby, tylko po to by Pani Krukowska z lubością mogła je pochłonąć. Tak to mimo naprawdę fatalnego poranka ten dzień stał się lepszy dzięki przepysznym gniazdkom.
Komentarze
Prześlij komentarz