Wiele lat temu, kiedy byłam maluchem o statusie
przedszkolaka mnie i siostrę bliźniaczkę, tato zabierał na plenerowe imprezy
zakładowe. Najbardziej wyczekiwaną imprezą był Dzień Dziecka.
Tato pakował nas do auta i
podekscytowani szykującą się dobrą zabawą, zmierzaliśmy nad wybrane jezioro. Ojciec zatrudniony był w
firmie, która dbała o dobre samopoczucie pracowników i ich rodzin. Okolica
znana była z licznych jezior i uroczych zakątków przyrody, więc miejsc do
imprez plenerowych nie brakowało. Tamtego Dnia Dziecka frekwencja była niemała.
Dzieciaki niczym małe gremlinsy krążyły między rozstawionymi punktami
konkursowymi. My także wybierałyśmy ulubione konkurencje. To konkurs rysowania
portretu rodzica, to rzut piłeczką palantową do kosza, biegi na krótkim
dystansie. Dziś już nie pamiętam, ale było tego mnóstwo i można było zgarnąć
pokaźną torbę nagród gadżetów. Przy tym była dobra zabawa i dużo śmiechu. Najważniejsze
dla nas, małych dziewczynek, były słodkie przekąski. Poprzebierane za kolorowe
kwiatki dziewczyny-hostessy krążyły wśród gości i z przyklejonymi do twarzy,
zachęcającymi uśmiechami częstowały tym co nosiły na tacach. Tace
prezentowały istny róg obfitości. Porcjowane różnego rodzaju ciasta, z czego największym
powodzeniem cieszyła się Stefanka tortowa
300 g. Kadrowa odpowiedzialna za poczęstunek, zamawiała zawsze największą
ilość Stefanek tortowych. Na czele listy zamówienia pierwszą, najważniejszą
pozycją była Stefanka tortowa 300g sztuk 50. Tak wspomina dziś tato.
Nie wiem, dlaczego były to Stefanki tortowe 300g, ale pamiętam
na pewno, że były niemiłosiernie dobre. Podkradałyśmy też pyszne bułki, rozdawane do grillowanych
kiełbasek. Skubałyśmy je dl łabędzi, które dostojnie pływały po jeziorze.
Jeden kęs pysznej bułki do ust, drugi dla łabędzia.
Wieczorem leżałyśmy z głowami pełnymi wrażeń i brzuszkami trawiącymi Stefanki tortowe 300g razy przynajmniej po dwie na brzuszek. Szczebiotałyśmy przeglądając zdobyte nagrody, stopniowo wyciszając głosy, by w końcu zmęczone słodko zasnąć.
Komentarze
Prześlij komentarz