Wesela we wsiach bywają niezapomniane. Różne do tego
przyczyniają się aspekty. Bywają nieprzyzwoicie huczne z bogato zastawionymi
stołami. Bywają fantastycznie udekorowane, zarówno w piękną parę młodą jak i
strojne dekoracje Sali. Bywają też zapamiętane jako czas incydentalnych
zdarzeń, jakie dochodzą na weselu.
Na jednym z takich wesel sprawcą takiego zdarzenia był wujek
Krzysiek, zaproszony z racji bliskich koniugacji rodzinnych z panną młodą.
Rubaszny, krąglutki wujek znany był zpasji do jedzenia pizzy z pieczarką.
Uwielbienie dla pizzy z pieczarką tłumaczył, biznes pieczarkowy, którym pałał
się od wielu , dobrych lat. Był dostawcą świeżutkich pieczarek do Nowej
Piekarni z Łukowa i może dlatego tamtejsze tak bardzo wielbił. Jego rekordem
żarłoczności na pizzę z pieczarką, było skonsumowanie w ciągu godziny pięciu
dużych pizz.
Wesele przebiegało bez większych zakłóceń, podawano do
stołuwszelakie pokarmy, które zwykle uracza się gości na weselu. Wznoszono
toasty za parę młodą, były tańce zabawy, fikuśne popisy wokalne amatorów muzyki
biesiadnej. Przed brzaskiem podano barszcz z dodatkiem urozmaiconych swym nadzieniem pasztecików.
Były paszteciki z kapustą, paszteciki z mięsem i nie zabrakło też pasztecików z
pieczarką, co było dla wujka Krzyśka kwintesencją zadowolenia i pretekstem do
zakładu.
Ku uciesze gości założył się z drugim, tym razem kotletowym obżartuchem,
o to kto zje więcej pasztecików z pieczarką. Zawodnicy zaczęli równo: wujek
Krzyśko i Zdzisiek.Przy dziesięciu sztukach na wujka, a było to zaledwie
preludium smaku dla Krzyśka i Zdzisia
zabrakło pasztecików i kelnerki donosiły paszteciki z kapustą. Obaj byli
zacięci, bo chodziło o prestiż i tę skrzynkę złocistego napoju, którą przegrany
miał zaaplikować wygranemu.
Przy szóstym paszteciku z kapustą a szesnastym z kolei paszteciku Zdzisiek
zrobił się niepokojąco bladozielony. Zapadła niezręczna cisza, a on podniósłszy
ręce w górę oznajmił: „Poddaję się”.
Na Sali rozległ się aprobujący wiwat dla zwycięscy, który
jak gdyby nigdy nic poklepał się po pokaźnym brzuszysku i rzekł: ”Przekąsiłbym
jeszcze pizzę z pieczarką z Nowej Piekarni z Łukowa. Tego Zdzisiek nie zdzierżył,
zakrył ręką usta i z przysłoniętym grymasem nudności wybiegł w panice do
toalety.
Wesele trwało nadal i jawiło się dobrą aurą, a wujek Krzysiek doskonałym samopoczuciem i triumfem jedzenia pasztecików z pieczarką i pasztecików z kapustą.
Komentarze
Prześlij komentarz