Pochwaliłem się upieczonym własnoręcznie chlebem żytnim ale mój wnuczek nie chcąc być gorszym wymyślił pieczenie pierników na święta pierniczki przydadzą się i w karnawale. Nie chciałem narazić się córce, która ogranicza nam spożycie cukru (i dobrze) przygotowałem wiec przepis przypominający piernik ale z marchewką. Pieczemy więc z wnukiem ciasto piernikowo-marchewkowe. Potrzeba: dwie duże marchewki, jedna szklanka mąki pełnoziarnistej, trzy łyżki otrębów owsianych, dwie łyżeczki proszku do pieczenia, pół szklanki ksylitolu, trzy jajka, pół szklanki oleju rzepakowego, szczypta soli, trzy łyżeczki przyprawy do piernika. Obraną marchewkę starłam na tarce o drobnych oczkach. Wnuczek potrafi już ubić jajka zmieszane z ksylitolem oraz olejem. Wymieszał to blenderem. W misce przesiałem mąkę, dodając proszek do pieczenia i przyprawę do piernika. Na koniec wyspaliśmy otręby. Następnie połączyliśmy masę ciasta z marchewką. Powstało fajne ciasto jak je określił wnuczek. Formę keksówkę polaną olejem i wysypaną mąką napełniliśmy ciastem po wyłożeniu papierem. Piekło się około czterdziestu pięciu minut w temperaturze sto dziesięć stopni. Wnuk nie mógł się doczekać i prosił żeby sprawdzić czy już się upiekło. Sprawdzałem patyczkiem. Wytłumaczyłem mu, że ciasto będzie upieczone gdy patyczek będzie suchy. No i nareszcie - możemy wyciągnąć z piekarnika i po przestudzeniu ostrożnie wyjąć z foremki. Jak je ozdobimy? dziadku pyta wnuczek. Wiesz, chyba rozpuścimy czekoladę i posypiemy wiórkami migdałowymi. I tak zrobiliśmy. Czekoladę rozpuściłem w kąpieli wodnej w małym garnuszku i dodałem do niej łyżkę śmietanki. Gdy zaczęła gęstnieć polałem ciasto a wnuczek z przejęciem posypał wierzch płatkami migdałowymi. Ciasto udało się wspaniałe było pulchne, soczyste, pachniało piernikiem. Jak się wam udał ten „kołacz”? spytała córka wspaniałe mamo odpowiedział wnuk, zaraz wszystkich poczęstujemy. Wnuk był zachwycony - to, ciasto mówił jest lepsze niż biszkopt z wiśniami który robiła babcia i może nawet lepsze niż drożdżówki z jagodami. Ale i tak naprawdę możecie zrobić następne - właśnie biszkopt z owocami i drożdżówkę z jagodami. Dobrze powiedziała mama - jagody i wiśnie mamy mrożone. Jeżeli pomożesz następnym razem zrobimy. Ale słysząc to ciocia z Lublina wykrzyknęła - Po co będziecie sie męczyć, Przyjadę do was na niedziele i przywiozę pyszne struclę makową z Nowej Piekarnii w Łukowie. Oni tam robią te ciasta wspaniale. A jeszcze dodatkowo na deser - muffinki. No więc na niedzielę zapowiada sie uczta, muszę tylko przygotować dobry obiad.
Mam nadzieje, że przywiezie kuzynka rowniez przepis na struclę makową. Przyda się na święta wielkanocne. No i z pewnością zadziwią nas mufinki
Komentarze
Prześlij komentarz