Wspólnie z kolegą postanowiliśmy dokładniej zwiedzić wyspę i okolice. Za bazę wyjściową przyjęliśmy nasz ośrodek zlokalizowany we wsi Przegalina nad brzegiem Martwej Wisły, gdzie bardzo odpowiadała nam kuchnia, zakwaterowanie i urządzenie ośrodka. Zwiedzanie rozpoczęliśmy od wyjazdu lokalnym autobusem do krańcowego przystanku. Dojechaliśmy na brzeg wyspy skąd odchodzi prom na drugą stronę wisły w kierunku Stegny i Krynicy Morskiej. Po przepłynięciu znaleźliśmy na brzegu bar i kawiarenkę. Prom jest ciekawy ponieważ nie ciągnie za sobą barki lub nie jest z nią zespolony, a platformy na której płyną turyści i samochody osobowe holuje z boku. Dalej jadąc wzdłuż wybrzeża morskiego trafiliśmy do Jantara. Tu corocznie odbywają się mistrzostwa w zbieraniu bursztynów na plaży. Dalej trafiliśmy do Stegny - znanej miejscowości wypoczynkowej z pięknymi plażami. Ze Stegny jedziemy w stronę Krynicy Morskiej. Po drodze odwiedziliśmy były obóz koncentracyjny Stutthof- gdzie pozostały ślady baraków i krematoria. Niewiele to już, ale wciąż budzi przerażenie wspomnienie o tysiącach ludzi rożnej narodowości przywożonych tu koleją i zamordowanych. Dalej jadąc mierzeją wiślana mijamy słynny przekop i przez tymczasowy most docieramy do Krynicy Morskiej. Miejscowość wspaniałe się rozwija. Powstają nowe pensjonaty w pobliżu pięknych plaż połączonych aleją spacerową przy której są liczne stoiska z pamiątkami i kawiarnie. W jednej z nich zasiedliśmy przy kawie zajadając paczki toffie i różki francuskie. Delektowaliśmy się deserem podzielając widok morza. Z Krynicy już blisko do Piask, gdzie biegnie granica z Rosją z rejonu Kalingradzkiego. Wracamy do naszego ośrodka na spóźniony obiad. Znów trafiliśmy na smaki z Podlasia - pyzy ziemniaczane z mięsem i pierogi ruskie na ciepło. Następnego dnia po śniadaniu z pysznym chlebem orkiszowym wyruszamy na druga stronę wyspy sobieszewskiej do „Ptasiego Raju”. Jakiś czas temu telewizja pokazała że na wyspie zagnieździły się trzy pary orłów bielików. Jak wiadomo te ptaki zwykle gnieździły się na skalnych urwiskach lub na bardzo wysokich drzewach. Tym razem gniazda zbudowały na ziemii w krzakach na bagnistym terenie. Kolega spacerując tam wcześniej - dojrzał z daleka olbrzymiego ptaka o wielkiej rozpiętości skrzydeł ładującego pod lasem na plaży. Nie dawał wiary że to orzeł. Wybraliśmy się więc pieszo by dotrzeć do miejsca gniazdowania ptaków. Krążyliśmy po lesie, przedzierając się przez zarośla i brnąc po błocie. Jednak pomimo kilku godzin poszukiwań w lesie nie natrafiliśmy na ślad orła. Gniazdo było dobrze ukryte. Zmęczeni wyszliśmy na brzeg Wisły. Trzeba było oczyścić buty i ubranie z błota i liści. Mimo, że poszukiwanie było bez owocne bylismy zadowoleni z wyprawy. Widzieliśmy bardzo dużo różnych ptaków rzadko spotykanych w naturalnych warunkach. Wisła w tym miejscu jest bogata w duże ryby, kolega - wędkarz, chciał nawet łapać je rękami. Zrezygnował, bo nie mieliśmy w czym he przenieść do kuchni w ośrodku. A w kuchni było wesoło. Okazało się że na obiad były pierogi z mięsem na ciepło i przywiezione przez jedną z koleżanek z Łukowa przepyszne kapuśniaki z Nowej Piekarni.
Komentarze
Prześlij komentarz