Wakacje z wnukiem cz. 9

Mój wnuk stwierdził, że ma już dosyć zamków i pałaców. Najchętniej by się powspinał i pobiegał po pagórkach zamiast po alejkach parkowych. Dlatego jedziemy do Kazimierza nad Wisłę. Będą w prawdzie zamkowe ruiny, ale powspinać się będzie można. Po drodze opowiadam o Lubelszczyźnie. To kraina bardzo bardzo zróżnicowana krajobrazowo. Żyzne ziemie lessowe  w wielu miejscach ulegały erozji tworząc wąwozy jak te w Nałęczowie - są tez wzgórza, duże kompleksy leśne i jeziora - kilka parków krajobrazowych nad rzeką Bug, zalew Zemborzycki, który oglądaliśmy koło Lublina, roztoczański park narowisty i kazimierski park krajobrazowy. Właśnie kończymy malowniczy przejazd z Nałęczowa do Kazimierza i drogą nad Wisłą wjeżdżamy w pobliże rynku, na centralnym miejscu słynna studnia - dookoła charakterystyczne kamieniczki. Nad miasteczkiem już z daleka widoczne ruiny zamku na wysokim zboczu z basztą. Wspinamy się na wzgórze, gdzie pozostały jedynie ruiny budowli wzniesionej za panowania króla Kazimierza Wielkiego. Ze wzgórza rozpościera się wspaniały widok na Wisłę, a z drugiej strony miasteczko otoczone zielenią. Na samym szczycie wznosi się okrągła wieża z przełomu XII i XIVw. Podziwiamy miasteczko z uliczkami i ścieżkami spacerowymi nad Wisłą. Na rynku oglądaliśmy urocze kamieniczki  XII i XVIIIw. bogato zdobione rzeźbami. U podnóża wzgórza malowniczy kościół Farny malowany najczęściej pejzaż Kazimierza. Na uboczu w ciszy wąwozu, ale niezbyt daleko od centrum znajduje się drewniana willa a w niej muzeum Marii i Jana Kuncewiczów - słynna willa pod wiewiórka czyli Kuncewiczówka. To letnia siedziba pisarki zbudowana w 1936r Była schronieniem wielu artystów podczas okupacji. Przebywał tu Julian Tuwim, Antoni Słonimski. Architektura willi jest charakterystyczna dla gustów polskiej elity kulturalnej okresu 20-lecia między wojennego i nosi cechy budowli letniskowej. Już to czyni z niej zabytek. Po wojnie utworzono tu muzeum literackie. Odbywały się tu spotkania odczyty, sesje naukowe. Schodziliśmy w dół ku Wiśle, mijając spichlerz kobiałki z XVI wieku - teraz muzeum przyrodnicze tego rejonu. Z Kazimierza kursuje prom przewożąc turystów na drugi brzeg. Na wysokiej skarpie wiślanej góruje zamek, wspaniała renesansowa rezydencja, niegdyś dorównująca wspaniałością Wawelowi. Znów wspaniały widok na dolinę Wisły. Oczywiście jest legenda o „czarnej damie”. Przeprawa przez Wisłę trwała dość krótko, wnuczek stwierdził, że było to niezwykłe przeżycie. Żeby uporządkować wrażenia siadamy w kawiarence przy soku i cieście Snicers. No i oczywiście idziemy po zakupy. W Kazimierzu trzeba koniecznie kupić koguta z ciasta drożdżowego, który jest bardzo smakowity. Siedzimy w kawiarni gdzie na ścianach są wspaniałe rysunki Franciszka Starowieyskiego, polskiego Salvadora Dali - opowiadam wnukowi o tym wielkim artyście, jego sierpniowych spotkaniach z publicznością. Jeszcze oglądamy malownicze miasteczko w blasku zachodzącego słońca i pora wyruszać do domu. Z Kazimierza wywozimy niezapomniane chwile. 

Komentarze