Olimpiada w Tokio

Opiekowałem się ostatnio wnuczkiem i właśnie była powtórka w telewizji letniej olimpiady w Tokio. Wojtuś początkowo chętnie oglądał transmisję zawodów ale po jakimiś czasie zaczął się niecierpliwić i wypytywać się co to jest olimpiada.

Widzisz Wojtuś - odpowiedziałem - to są sportowe zawody, które odbywają się raz na 4 lata. Wielu sportowców z całego świata bierze w nich udział. Przyjeżdżają tam najlepsi z najlepszych, żeby pobić rekordy świata w różnych dziedzinach sportu. W biegach, skokach w wzwyż i w dal, w rzutach, pływaniu, w wyścigach konnych a nawet w spinaczce na ściance podobnej do tej na twoim placu zabaw. Jest tylko większa i trudniej się na nią wspiąć. 

Wojtuś ucieszył się i z większym zainteresowaniem oglądał transmisję. Powiedział, że teraz będzie ćwiczyć na ściance i biegać dookoła boiska i jak dorośnie pojedzie też na zawody na olimpiadę. Oglądanie transmisji znakomicie uatrakcyjnił nam biszkopt z wiśnią i słomki ptysiowe z cukrem. Wojtusiowi najbardziej podobały się rzuty młotem Nowickiego i Fajko, którzy zdobyli złoty i brązowy medal. Bardzo podobały mu się biegi sztafetowe mieszane, gdzie biegali panie i panowie. I tu sztafeta polska zdobyła złoty medal. Bardzo interesowały go zawody na koniach, które musiały pokonywać wysokie przeszkody szybko biegając. Wojtek śmiał się, że dziewczyny i chłopcy biegli przeskakując przez przeszkody a nawet na końcu przez rów pełen wody. Z zainteresowaniem oglądał zawody pływackie gdzie zawodnicy przepływali kilka razy wzdłuż basenu, dotykali ściany i szybko wracali znowu i tak po kilka razy. Ale była dyscyplina której w zasadzie nie mógł zrozumieć było to chodziarstwo. Pytał jak to może zawodnik chodzić a nie biegać i dostaje medal. Przyglądał się z niedowierzaniem jak młody polak zostawił wszystkich z tylu za sobą i sam doszedł tak daleko do mety i zdobył jeszcze złoty medal. Nieprzekonany poprawił sobie humor pączkiem toffi. 

Komentarze