Żona osobnik niezależny, pojechała na wyjazd służbowy za granicę. Nic to. Zostawałem z dziećmi wiele razy, tym razem też dam radę. Rano 6 może 5.40 rano i słyszę tato wstajemy już, szybka toaleta i pytanie o śniadanie. Szybki przegląd szafek i nie mam co zrobić dla cudownych urwisów. Otwieram lodówkę mam jajka, mleko też jest, o i biały ser a obok stoi wczoraj napoczęty serek homogenizowany. Mąkę i cukier zawsze mamy w szafce. Zawitał do mnie pomysł, a może naleśniki z serem. Po pełnej akceptacji ze strony dzieci, zaczęliśmy tworzyć śniadanie inne niż codziennie. Połączyliśmy jajka z mąką, wodą, mlekiem, solą i olejem, usmażyliśmy naleśniki starając się podrzucać i obracać każdego naleśnika w powietrzu. Później ser wylądował w miseczce z serkiem homogenizowany, troszkę cukru i do naleśników, zasmażyliśmy i polaliśmy syropem klonowym. Urwisy jadły naleśniki z serem razem ze mną, a ja widziałem jak im się uszy trzęsą. Po śniadaniu tak obfitym mogliśmy wyruszyć na wycieczkę.
Komentarze
Prześlij komentarz