Bułki żytnie.



    

    
     Dzisiaj jakoś tak wzięło mnie na wspomnienia. Lubię wracać często do dziecięcych lat, bo było wtedy dobrze. Byliśmy razem i ludzi u nas na wsi było więcej. W każdym domu po troje czworo  dzieci, to bawić się było z kim. Rodzice nas gonili do roboty w pole i do zagrody. A my sporo czasu spędzaliśmy na zabawie. Trochę jednak pomagaliśmy im.  Pamiętam jak codziennie chodziłam po krowy na pastwisko, żeby je przygnać na południowe dojenie. Kiedy je uwiązałam w oborze zawsze dawałam im jeść trawy, lub liści z buraków pastewnych. Potem naciągnęłam wody ze studni, żeby je napoić. Mama sama je doiła. Mleko mieliśmy bardzo dobre od naszej krówki. Z tego mleka mama robiła zdrowy ser, który potem wykorzystywała do robienia sernika z rodzynkami.   Czasami chodziłam z tatą w pole, żeby pomagać. Tata bardzo martwił się o to żebyśmy mieli co jeść. Chodził po polach i patrzył na potrawy i na rosnące zboża. Sprawdzał kłosy, czy w nich jest dużo nasion. Bardzo martwił, się gdy żyto czy pszenica leżała powalona, bo koszenie wtedy było trudniejsze. A jak przyszedł grad i spustoszył plony, to prawie płakał. Bardzo się modlił o dobrą pogodę, kiedy były zbiory. Gdy były żniwa to razem z mamą szli wcześnie rano w pole, a wracali dopiero wieczorem. Mama brała kanapki z dopiero co upieczonego chleba, lub świeże i bardzo pyszne bułki żytnie. Kiedy bardzo się zmęczyli zjadali w cieniu drzew i krzewów swoje śniadanie popijając przyniesionym kompotem. Ja właśnie chciałam państwa zachęcić do upieczenia takich bułek żytnich, które pozostały u mnie we wspomnieniach. Przygotowanie tych bułek nie jest skomplikowane, bo wystarczy mąka, drożdże, sól i trochę oleju, parę minut pracy i już możemy się cieszyć swoim własnym wyrobem. Te żytnie bułki powinny być z zewnątrz chrupiące, a w środku dość zbite i pełne aromatycznego smaku, kiedy jeszcze do nich dodamy zioła prowansalskie. Taką bułeczkę chętnie zjem z świeżo zrobioną szynką, lub jajecznicą. Dodaje ona trochę pikanterii i danie wtedy smakuje mi lepiej. Dla chętnych przepis prezentuję poniżej.
Składniki na bułki żytnie
  • mąka żytnia typ 1150 – ok. 500g
  • drożdże- ok.40g
  • ciepła woda- szklanka
  • sól-łyżeczka
  • olej/Rzepakowy/.
  •  Zioła prowansalskie
Sposób przygotowania:
W ciepłej wodzie rozpuszczamy drożdże.
Mąkę wsypujemy do miski, robimy dołek, wlewamy mieszankę drożdżową i dodajemy sól.
Zagniatamy na gładkie ciasto. Gdyby masa była za sucha dodajmy odrobinę ciepłej wody.
Na koniec dolewamy oleju i powtórnie mieszamy.
Ciasto odstawiamy w ciepłe miejsce na ok. 40 min, można ten czas wydłużyć.
Po upływie czasu rośnięcia ciasta, lepimy z niego kulki wielkości piłeczki tenisowej, robimy nacięcia na krzyż i układamy na blaszce wyłożonej papierem do pieczenia. Odstawiamy na 10 min.
Pieczemy 25-30 min w piekarniku nagrzanym do 200 st., po ok. 5-7 min zmniejszamy temperaturę do 190.
Jeśli macie ochotę, to możecie ciasto posmarować z wierzchu np. jajkiem i posypać jeszcze makiem. Moja mama sama siała w polu wśród buraków pastewnych mak i potem miała do posypywania chleba lub bułek żytnich podczas pieczenia. Na Święta wykorzystywała go do pieczenia makowca. Żeby odstraszyć wstrętne ptaszyska  od makówek robiła sama stracha na wróble. Pamiętam jak do tego przygotowywała sama  kukłę. Na patyku utworzonego w kształcie krzyża wieszała jakąś bluzkę. Z rajstopy robiła głowę i przyczepiała do tego stracha jakieś dzwoniące lekkie puszki i długie kolorowe wstążki. Te puszki  podczas podmuchu wydawały dźwięk i odstraszały ptasich intruzów, a wstążki wiły się i poruszały robiąc ruch i strasząc ptaki. One zawsze głodne czatowały na różnego rodzaju przekąski, które serwowało pole. Muszę przyznać, że ten strach na wróble nie wiele dawał, bo głodne ptaki po odfrunięciu znowu od nowa przylatywały i zjadały wszystko co się dało. Trzeba było szybko zbierać plony z pola, żeby jak najwięcej móc z tego skorzystać.
Do tych bułek żytnich, które możesz zjeść na śniadanie pragnę zaproponować dzisiaj wyjątkowo  coś smacznego na obiad.
Pierś kurczaka z rusztu z zieloną sałatką
Przygotowanie: 30 minut. Na 4 porcje.
4 filety z piersi kurczaka, łyżka musztardy miodowej, 3–4 łyżki oliwy, kilka liści sałaty, sól, pieprz.
Sałatka:
 800 g niedużych ziemniaków,
5 dymek,
 6–8 ogórków małosolnych,
 150 g zielonego groszku,
kilka listków mięty,
sól,
pieprz.
 Sposób przygotowania:
Mięso opłucz, osusz. Natrzyj musztardą wymieszaną z łyżką oliwy oraz solą i pieprzem. Odstaw na 30 minut do lodówki. Ziemniaki wyszoruj i ugotuj w osolonej wodzie lub na parze. Jeszcze gorące rozerwij na połowę. Podobnie ugotuj groszek. Dymkę opłucz i potnij razem ze szczypiorem. Ogórek pokrój w plasterki. Składniki sałatki wymieszaj. Dodaj resztę oliwy oraz sól i pieprz do smaku. Posyp listkami mięty. Mięso osącz. Usmaż z obu stron na ruszcie. Podawaj na liściach sałaty z sałatką.
     Jak już się posilimy to zabierzmy się do robienia kompotu z czereśni na zimowe dni. Znalazłam w pewnej gazecie prosty przepis, spróbujmy skorzystać z tego pomysłu, który prezentuję poniżej.
 Kompot z czereśni
Przygotowanie: 30 minut. Pasteryzowanie: 20 minut.
1 kg czereśni, 250–300 g cukru, 4–5 goździków, kora cynamonu, szczypta imbiru.
Z czereśni usuń ogonki, owoce opłucz i osącz. Każdy owoc nakłuj wykałaczką i przełóż do słoika. 600 g wody gotuj z cukrem i przyprawami, aż powstanie syrop. Syropem zalej owoce. Każdy słoik lekko zakręć. Słoiki pasteryzuj ok. 20 minut w 85 stopniach Celsjusza. Potem podokręcaj je i odstaw na blat do góry dnem do wystygnięcia.



    

    
  

    
   

Komentarze