Dzisiaj
obchodzimy imieniny Stanisława. Stanisław Kostka był patronem Domu Dziewcząt w
Laskach koło Warszawy. Był to trzypiętrowy dom, w którym przyszło mi mieszkać
11 lat. W domu tym mieszkało ponad 150 dziewcząt wraz z siostrami i
wychowawczyniami. Atmosfera tam panowała domowa i bardzo dobrze wspominam ten
czas. Na samym dole w suterenach były szatnie, jadalnie, sala gimnastyczna,
pomieszczenie do wydawania prowiantu i
duża kuchnia. Kuchnia składała się z kilku pomieszczeń, w których zatrudnieni
pracownicy wraz z siostrami przygotowywali jedzenie dla tak wielkiego grona osób.
Na środku największego pomieszczenia znajdowała się duża węglowa płyta
kuchenna, na której stały wielkie kotły. Iw których gotowało się jedzenie na
obiad. I były też przygotowywane ciepłe posiłki na kolacje. Pomimo tego, że był to czas komuny i
cukier i mięso było na kartki, to my nie odczuwaliśmy bardzo tego kryzysu.
Siostry tak urozmaicały nam Menu, że dało się żyć. Prawie co każdą niedzielę
mieliśmy ciasto, a my łasuchy czekaliśmy na nie i pożeraliśmy szybko te
siostrzane pychotki. Siostry dbały, żeby zawsze było ciasto Łasuch i ciasto
pychotka na jakieś święto. Do Święta Św. Stanisława Kostki przygotowywały się
solidniej. Pracownice zrobiły ciasto o różnym smaku na kilkanaście brytfann:
były szarlotki, serniki, ciasto ze śliwką. Żeby upiec tak wielką ilość ciasta
na tę uroczystość, siostra Beata musiała by napalić w wielkiej kuchni węglowej
i po kilka wkładać do piekarnika. Zajęło by Jej to bardzo dużo czasu. No i jak
by za dużo napaliła to mogło by się takie ciasto spalić. Postanowiła zabrać
wszystkie brytfanny na wózek i razem zawiozłyśmy do piekarni. Bo w Laskach
jeszcze wtedy mieliśmy swoją własną piekarnię. Była o wiele mniejsza od Nowej
Piekarni, ale zupełnie dobrze nam służyła. W piekarni był duży piec elektryczny,
do którego włożyłyśmy wszystkie ciasta i po godzinie były upieczone. Wyjęłyśmy
je po jakimś czasie i upieczone przywiozłyśmy do Domu Dziewcząt. Chociaż już od
tego czasu minęło 35 lat, to ja prawie w każdym szczególe pamiętam ten mój czyn
społeczny, który wtedy udało mi się wykonać. A ciasto Łasuch i ciasto Pychotka
o wiele bardziej wtedy mi smakowało.
Jeśli czasami zastanawiasz się komu przekazać 1% to pomyśl o
Laskach, bo tam bardzo się on przyda.
Komentarze
Prześlij komentarz