Kto zamawiał ruskie? – Nikt, sami przyszli. Dowcip,
który krążył po wrocławskich i legnickich barach, w czasach na szczęście
minionych, dotyczył nic niewinnych w tej sytuacji pierogów. Winna temu była ich
nazwa i niechęć do stacjonujących w naszym kraju radzieckich żołnierzy.
Nazwa „ruskie” nie odnosi się do niezbyt lubianego
rosyjskiego sąsiada, tylko do krainy, która w zamierzchłych czasach
nazywana była Rusią. Ruś Czerwona to w dużej części tereny obecnej Ukrainy,
zamieszkiwane wówczas przez Polaków, a dziś nazywane kresami. Tak oto historia
tych ziem i obu narodów wpłynęła na powstanie tej nazwy. Ciekawym jest fakt, że
wówczas jak i dziś, na Ukrainie pierogi te nazywane są polskimi. Ruski, znaczy
pochodzący z Rusi. Przez lata pamięć o krainie zaczęła zanikać, słowo zaś
nabrało innego wymiaru.
Pierogi od setek lat są nieodłącznym elementem kuchni
słowiańskiej. Niekiedy występują pod różnymi nazwami własnymi. Najbardziej nam
znane, różnią się głównie zawartością farszu i to on decyduje o ich wyjątkowości.
Nie inaczej jest z pierogami ruskimi. Ich farsz to połączenie ugotowanych
ziemniaków, twarogu, podduszonej cebulki, odrobiny natki pietruszki lub koperku
oraz pieprzu. Ale w przypadku tych pierogów nie zawsze tak było. Bo oto niektóre
źródła informują nas, że w poprzednich wiekach taką nazwę miały też pierogi z
innym nadzieniem.
Kiedyś pierogi były potrawą specjalną. Przygotowywano
je na różnego rodzaju uczty, wesela, pogrzeby. Dziś są bardzo powszechne i
często spożywane. Najlepsze wychodzą z dzień wcześniej ugotowanych ziemniaków
oraz twardszego twarogu. Dzięki temu farsz jest zwarty i nie „rozciapuje” się
po ugotowaniu. Oprócz gotowanych, można je podać też w wersji podsmażanej.
Prostota ciasta, pyszny farsz i piękno całości, tak w
skrócie można scharakteryzować pierogi ruskie. Okraszenie ich zezłoconą cebulką
lub skwareczkami to swoista „kropka nad i”, będąca dopełnieniem całości wyjątkowego
smaku.
Pierogi ruskie –
jak twierdzą ich miłośnicy – to najlepsza potrawa na świecie. Zgadzam się
z tym stwierdzeniem w stu procentach.
Komentarze
Prześlij komentarz