Skąd wzięła się nazwa „Wuzetka”?

W każdym państwie są regiony lub miasta, które posiadają jakiś charakterystyczny wypiek. Zdarza się, że z czasem urasta on do miana symbolu takiego miejsca, znanego później w całym kraju. Bywa też, że ciasta lub inne słodycze przyjmują nazwy, które poza regionem nic nikomu nie mówią, mimo że i tam są dostępne. Podobnie rzecz ma się w Warszawie. Można tam spotkać niby lizaki zwane „pańską skórką” lub stosunkowo młode wiekiem ciasto o nazwie zygmuntówka.
Najsłynniejsza jest jednak wuzetka. Jest to ciasto biszkoptowe, najczęściej kakaowe, które smaruje się niewielką warstwą dżemu. Biszkopt bywa też nasączany ponczem. Dwa biszkoptowe blaty przełożone są kremem lub bitą śmietaną. Wierzchnia warstwa pokryta jest czekoladą, a każda kosteczka ciasta ozdobiona jest kleksem z bitej śmietany. Brzmi skomplikowanie, ale jego zrobienie na pewno trwa dużo krócej niż budowa pewnej drogi. I tu zmierzam do powstania nazwy ciasta. Jedna z wersji mówi o jej powstaniu na przełomie lat 40 i 50. Wówczas wybudowano słynną warszawską trasę W-Z, czyli wschód - zachód. W pobliżu miejsca budowy znajdowała się cukiernia, w której chyba przez zachwyt nad drogowym arcydziełem, nazwano jedno z ciast właśnie wuzetką. Swoją drogą, ciekawe czy dziś tak samo by je nazwali? Wtedy jednak nazwa się przyjęła. Inna wersja mówi też o cukierni W-Z, która w owym czasie sprzedawała te ciastko jako swój firmowy wyrób.
Nazwy WZK, czyli wypiek z kremem, WZC – wypiek z czekoladą oraz kilka podobnych skrótów i znów wszystko dotyczy tego samego ciasta. Dobrze jeżeli nazwa takiego produktu kojarzy się z jednym miejscem. W przypadku naszej wuzetki nie jest to już takie oczywiste. Bo oto pewne wzmianki mówią o Poznaniu. Otóż w tym mieście, pewna kawiarnia mająca w swojej nazwie symbol W-Z, miała piec podobne ciasto do tego z Warszawy. I jak to już bywa w tych „przyjacielskich” relacjach obu miast powstało kolejne pole do drobnych przekomarzań, gdyż zdaniem niektórych poznaniaków, stolica w blasku nowo wybudowanej trasy podebrała sobie nazwę niewinnego w tej sytuacji ciasteczka.
A jak było naprawdę? Pozostanie to już pewnie na zawsze słodką zagadką.

Komentarze