Hasło "wyrastanie chleba" kojarzy mi się zawsze z przykrytą, stojącą przy piecu kopańką u Babci. Było to duże podłużne, drewniane naczynie wyżłobione w środku. Pamiętam jak trzeba było te ciasto zagniatać i wyrabiać a przy tak dużym naczyniu, jakim jest kopańka każdy miał ręce w cieście wysmarowane praktycznie do łokci. Ciasto takie Babcia pozostawiała na 24 godziny, aby sobie wyrastało.
Często stała taka kopańka na piecu lub przy piecu w celu utrzymania temperatury. Po tych 24 godzinach Babcia wkładała takie ciasto w foremki, korytka lub inne naczynia do pieczenia chleba. Oczywiście zostawiała trochę tego ciasta w słoikach, jako zaczyn na następne ciasto i jego wyrób. Pamiętam ile serca i czasu wtedy było włożone w wypieczenie chleba. A ja z zaciekawieniem patrzyłem na tą kopańkę z zawartością w środku, które wyrastało i podnosiło się co jakiś czas. Takie prawdziwe domowe pieczywo jak już było gotowe, pięknie wypieczone w piecu to miało niezapomniany smak. Chleb taki był cięższy, skórka chrupiąca, długo utrzymywał świeżość i co najważniejsze był syty przy mniejszej spożytej ilości. Uczucie sytości trwało znacznie dłużej niż przy obecnych chlebach, które po zjedzeniu dają krótki okres sytości.
Dziś można zapewne dostać taki chleb domowy, który jest robiony w podobny sposób, ale to już dla mnie nie to samo, co domowe pieczywo u Babci. Te domowe pieczywo wyrabiane z kopańki to jest jeden z moich smaków dzieciństwa.
Komentarze
Prześlij komentarz